Powstało wczoraj coś niekoniecznie zdrowego, ale tak smacznego, że muszę się z Wami przepisem tym podzielić. Znalazłam go w Dobrych Radach z sierpnia 2014 roku. Przeciwnicy coli proszeni są o zaprzestanie czytania dalej - dla własnego dobra ;)
Pracy nie ma przy nich wiele, a smak zaskakuje! Wiadomo, nie twierdzę, że to danie powinno zagościć w naszym codziennym jadłospisie, ale jeśli przygotujemy je od czasu do czasu, to przeżyjemy, słowo! :D
Składniki:
- 1 kg skrzydełek
- 1/2 l coca-coli
- olej do smażenia
- 1/2 szklanki sosu sojowego
- kawałek świeżego imbiru
- 2 łyżki octu winnego
- sól, pieprz, ostra papryka
Wykonanie:
1. Przygotowujemy marynatę: w miseczce mieszamy sos sojowy, ocet, starty na tarce na drobnych oczkach imbir, sól, pieprz, ostrą paprykę.
2. Skrzydełka możemy pokroić na mniejsze kawałki, ale nie jest to konieczne - ja tak lubię, bo wygodniej się zajada :) Zalewamy skrzydełka marynatą i odstawiamy na min. 2 godziny.
3. Po upływie tego czasu na patelni rozgrzewamy olej. Smażymy skrzydełka po 5 minut z każdej strony na złoty kolor.
4. Do skrzydełek wlewamy coca-colę, przykrywamy patelnię pokrywką i dusimy na małym ogniu ok. 40 minut.
Uwaga!!!
Po 30 minutach zerkajcie już na to, co się dzieje na patelni, bo sos może szybko nam zgęstnieć i się przypalić.
Najlepiej smakuje z zimnym piwem, serio! :)
Smacznego,
O.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz