Na większości blogów kulinarnych możemy oglądać piękne, nieskazitelne dania, których urodę dodatkowo podkreślają umiejętności fotograficzne i dobry sprzęt blogujących. Mi do takich niestety daleko, ale czy z tego powodu nie mogę być wyjątkowa? Mogę! I to jak!
Otwieram dziś nowy dział: WPADKI KUCHENNE
Ostatnimi czasy gotuję i piekę dużo. A nawet więcej piekę, od kiedy mam nowy piekarnik(nieustannie uśmiecham się za to do swej Teściowej, która mi ów prezent sprawiła!). Nie mam wrodzonego talentu do pieczenia, jak moja mamusia czy ciocia, ale dużo ćwiczę, by być dobrą piekarką :) Niestety próby te widać na wadze, kiedy w poniedziałkowe poranki się z nią spotykam :P Mniejsza z tym... Czasami "coś" wychodzi mi od razu i cieszę się, że znalazłam dobry przepis. Niekiedy do doskonałości dochodzę licznymi próbami. Moje porażki wynikają z braku doświadczenia. Bo zawodzą mnie techniczne sprawy... W smaku wszystko jest zawsze ok, ale... Zresztą sami zobaczcie!
Wypadek pierwszy!
Jakże na czasie... Babka wielkanocna :) Testowałam silikonową formę - do tej pory piekłam w tradycyjnych, więc chciałam pójść z duchem czasu. Forma i owszem, dobrym wynalazkiem jest - łatwa do umycia, ciasto dobrze się z niej wyciąga. Ale moja babka piaskowa stwierdziła, że tradycyjna forma ją ogranicza, więc postanowiła wypuścić uszy... Albo jakieś inne części swego babkowego ciała. Nie mam pojęcia, dlaczego coś jej urosło... Macie jakieś pomysły? Chętnie się dowiem, co robić, by następnym razem urosła "po bożemu".
Wypadek drugi!
Sernik, któremu było za ciasno. Chciał uciec! Na szczęście później opadł i, o dziwo, nawet równo :) Wyglądał jednak mega uroczo w piekarniku. Niestety to nie pierwszy raz, stąd papier do pieczenia na kratce... Poprzednik nie zatrzymał się w porę i jego szczątki spaliły się na dnie piekarnika. Odtąd mój piekarnik nie jest już nieskalany spalenizną....
Na dziś starczy kuchennych potworków :) Mam w planach pieczenie rogalików z przepisu, który ma ze 30 lat. Wyszperałam ostatnio przepisy, które mama spisywała od swojej mamy dawno temu... Trzymajcie kciuki, abym nie musiała zbytnio poszerzać nowego cyklu :)
Najlepszego z okazji słonka za oknem!!!
O.
Hihi.. bardzo fajny wpis ;)
OdpowiedzUsuńbędzie ich zapewne więcej :)
UsuńHehe :) Fajny wpis :) Mi też kilka razy ciasto/chleb nie wyszły.
OdpowiedzUsuńAle największą moją wpadką było nieugotowanie ryżu do nadziewanych papryk ;)
:) to chrupiące paprykowe danie wyszło :P
UsuńCo do sernika, to zachował się wzorowo. wyrósł ponad formę w piecu, a potem jak piszesz opadł. Tak ma być.
OdpowiedzUsuńA ciasto z uszami to ciężki przypadek. Czary czy co? Pewnie ciasto nie było dobrze wymieszane i proszek do pieczenia, albo piana z białek (nie wiem jaki był przepis)akurat przypadkiem w tych miejscach były w "zagęszczeniu".
Powodzenia na froncie wypieków.
no to się dowiedziałam coś niecoś o sernikach! dziękuję :)
Usuńa uszy u babki zastanawiają wszystkich....
czekam na więcej uwag, bo wy mega fachowcy są :)
hehehe no tak, raczej mało osób chwali się niepowodzeniami ;) Mnie też się czasami trafiają takie wpadki.- gdy już myślałam, że opanowałam do perfekcji sernik, wyciągnęłam z piekarnika surowo- zakalcową masę o lekkiej konsystencji gluta...
OdpowiedzUsuńO babce z uszami nie słyszałam- ewenement! :)
mi serniki ogólnie wychodzą jak chcą. a jak nie chcą, to nie wychodzą :P ale dzielnie z nimi walczę. ostatnio nawet wygrałam więcej bitew :D ostateczna wojna więc też powinna być wygrana przeze mnie!
UsuńOlga babka piaskowa słodka :) Być może temperatura pieczenia była za duża? Ciasto spiekło się na wierzchu i środek musiał wypłynąć...uszami ;).
OdpowiedzUsuńCo do sernika - wydaje mi się, że może to być zbyt mała forma. Mi serniki praktycznie wcale nie opadają (dmucham i chucham na nie ;)). Ciasta wlewam tyle do formy, by zostało około 1 - 2 cm miejsca do wyrośnięcia.
Z innej beczki - byłam ostatnio w Gorzowie :)) Miasto dalej ma swój urok :).
dzięki za porady! skrupulatnie przyswojone!
Usuńwidziałam po wpisach, że urlopowałaś w naszym pięknym mieście. powiem szczerze, że śniegową zimą Gorzów wygląda naprawdę uroczo... jak nie on :P
ach mi też czasem się wpadki zdarzają, czasem się śmieje ze swojej głupoy - kiedyś zamiast papieru do pieczenia bo nie miałam użyłam śniadaniowy i go głupia nie posmarowałam i pizza mi przywarła:D To się nazywa dopiero geniusz:D
OdpowiedzUsuńPs. fajny cykl, nie dość, że można się nowych rzeczy dowiedzieć to i pośmiać (nie z Ciebie, ale z własnych przygód, bo się przypominają):)